Czytelnia › Dyskusje › Tydzień po 2 spotkaniu › Odpowiedź na: Tydzień po 2 spotkaniu
-
Dziewczyny tak sobie czytam Wasze wiadomości i naprawdę nie wierzę jak w każdej znajduję jakąś część siebie czy dla siebie…a przyznaję, że nie do końca wierzyłam w to, że tak będzie!
To będzie długa wiadomość, wybaczcie!?
@Martaa i @Agnieszka powiem Wam, że też mam gdzieś głęboko w sercu zakopaną taką niedokończoną relację…a raczej tak, jak u Agnieszki, źle skończoną. Czytając Wasze wiadomości zdałam sobie sprawę, że trzymam w szafce przy łóżku (i to od męża strony ?) pudełko z pamiątkami, a w nim m.in koszulkę, którą zrobił dla mnie Piotr. W ogóle nakreślę, że miałam w życiu tylko dwóch chłopaków- 3,5 roku Piotra a po nim mojego obecnego męża, Maurycego. Z jednym i drugim chodziłam do szkoły, Piotr jest rok starszy, mamy urodziny tego samego dnia (ja w ogóle wierzę w magię liczb) co nas połączyło na początku, a z Maurycym chodziłam do klasy w liceum (wzięliśmy ślub 1 września 2018 roku, równo 10 lat po tym, jak się poznaliśmy ?). W każdym razie Piotr wyprowadził się do Krakowa na studia, gdy byliśmy jeszcze parą, zamieszkał ze swoim przyjacielem, który był chłopakiem mojej bardzo dobrej (tak mi się wtedy wydawało) koleżanki z klasy,Moniki. Jeździłyśmy do chłopaków co 2 tygodnie w odwiedziny przez kilka miesięcy, ale Piotr zaczął olewać naszą relację, a w międzyczasie Maurycy zaczął okazywać mi coraz większe zainteresowanie więc mimo wielu rozmów z Piotrem, w końcu się rozstaliśmy. Ale tak naprawdę nie chciałam tego, zakończyliśmy ten związek w tak beznadziejny sposób, z wieloma niedokończonymi sprawami i niewypowiedzianymi słowami. W każdym razie ja od 11 lat jestem z Maurycym, na pewno to on był mi przeznaczony, jesteśmy świetną parą, przyjaciółmi od zawsze. ALE od kilku miesięcy wiem, że Piotr jest teraz w związku z tą Moniką, której wcześniej nie lubił i to bardzo, która zwyzywała mnie od dziwek jak zaczęłam być z Maurycym (w trakcie związku z Piotrem nigdy nic mnie z Maurycym oprócz przyjacielskich relacji nie łączyło) i jakoś bardzo mnie ta relacja ich razi…a wręcz czasami boli. I teraz dzięki Waszym wiadomościom to widzę. Niby zdawałam sobie z tego sprawę, ale dopiero dziś wieczorem poczułam jak głęboko te dwie osoby we mnie siedzą. Jak mimo wieeeeelu lat (bo od 11 lat nie widziałam Piotra a Moniki od 4-5) nadal we mnie są. Nie wiem do końca jak, ale muszę pozbyć się z siebie tej urazy do nich, tego żalu, smutku i złości. Chcę się od nich po prostu uwolnić!
@Kasia dziękuję za wiadomość głosową. Twój głos w ogóle jest taki kojący! Niesamowite 🙂 Bardzo bym chciała dojść do takiego momentu, w którym zupełnie odpuszczam. Ja jestem osobą, która uwielbia mieć wszystko zaplanowane, w ogóle od zawsze jestem organizatorem wszystkiego, byłam przewodniczącą klasy od 5 podstawówki do samej matury, organizowałam wycieczki, imprezy, wszystko. Uwielbiam robić wieczory panieńskie, urodziny, co roku organizuję wielkią rocznicę naszego ślubu…ale do brzegu. Do momentu, gdy nie byłam mamą planowanie szło mi jak z płatka. Dopiero, gdy na świecie pojawił się Rysio zderzyłam się ze ścianą. Strasznie trudno było mi zaakceptować to, że niczego nie można zaplanować, niczego! Jedyną pewną rzeczą jest to, że nic nie jest pewne ? także dopiero od 8 miesięcy uczę się odpuszczać tak naprawdę…dopiero teraz widzę, że wcześniej nawet jak niby odpuszczałam, to tak naprawdę nie, tłamsiłam to tylko w sobie. Także bardzo dziękuję Kasia za tą wiadomość. Daje mi to znowu motywację do dalszych zmian w tym temacie 🙂